Logowanie Rejestracja
Masz pytanie?

Przeprowadzka na wieś. Dlaczego lawenda?

No i stało się, zamieszkaliśmy na wsi. Przez pewien czas jeszcze byliśmy związani z dotychczasowymi zajęciami zawodowymi. Powoli jednak je wygaszaliśmy, a w międzyczasie obmyślaliśmy plan na dalsze życie zawodowe, a także szukaliśmy pomysłu, jak zagospodarować pole, które mieliśmy za płotem. Tutaj znowu przypadek zadecydował o naszych losach. Jednakże nie wiązał się on pozytywnymi przeżyciami. W rok od przeprowadzki szczęśliwe chwile w spokoju, bliskości z naturą zamieniły się na walkę o moje życie i zdrowie. Było ciężko, ale wsparcie bliskich, obcowanie z przyrodą dodawały mi otuchy. Nie zawsze były siły na wykonywanie najlżejszych czynności, na terapeutyczne grzebanie w ziemi, co zawsze uwielbiałam. Jednie leżenie na kanapie, spoglądanie na pobliski staw i czytanie książek sprawiało jako taką przyjemność. Pewnego dnia Tomek, chcąc podnieść mnie dna duchu sprezentował mi książkę pani Joanny Posoch „Lawendowe Pole”. Ta książka była niejako o nas, ponieważ pani Joanna tak jak i my, lecz trochę wcześniej, zmieniła swoje życie zostawiając stolicę na rzecz warmińskiej wsi. Dała sobie rok czasu na znalezienie pomysłu na życie. Zrealizowała swoje marzenie o lawendzie. Jako jedna z pierwszych w Polsce założyła plantację. Pomyśleliśmy, a może i my spróbujemy :-). Tak więc zamiast zajmować głowę rozmyślaniami nad chorobą, miałam jakiś cel. Zaczęliśmy wspólnie z Tomkiem szukać informacji o uprawie lawendy, choć na ten czas, a był rok 2014, niewiele ich można było znaleźć. Szperaliśmy w internecie, podpytywaliśmy zaprzyjaźnionych szkółkarzy. Wiosna 2015 roku była przełomowa. Wracałam do zdrowia, a dodatkowo sił dodawała mi ekscytacja związana z sadzeniem krzaczków lawendy. W naszej gliniastej ziemi, choć nie jest sprzyjająca lawendzie, umieściliśmy ok. 400 krzaczków kilku odmian lawendy wąskolistnej, aby sprawdzić, które przetrwają zimę w wyznaczonym miejscu. Z niecierpliwością czekaliśmy przyszłego sezonu. O dziwo okazało się, że większość ładnie przezimowała. To zachęciło nas do poszerzenia areału. I tak w 2016 roku posadziliśmy ponad 2000 krzaczków. Jednak zdawaliśmy sobie sprawę, że nie od razu będziemy mogliśmy cieszyć oko fioletem. Praca na roli czy też w ogrodzie uczy cierpliwości. Czekaliśmy trzy lata, aby krzaczki podrosły i aby móc cieszyć się pierwszymi zbiorami kwiatów oraz by pokazać Wam pole. Warto było...

Przeprowadzka na wieś. Dlaczego lawenda? - Galeria 4

 
  • Dodaj link do:
  • digg.com
  • delicious.com
  • wykop-pl
  • facebook.com